Przyznam szczerze, że już mam trochę dosyć, na chwilę obecną, haftowania metryczek. Myślami jestem już przy Tęczowej Róży i Domku za miastem. A o innych pięknych haftach to już nawet nie wspomnę.
Aktualnie mam jeszcze dwie metryczki do zrobienia, w tym jedną dla mojego synka. Ale tę zrobię jako ostatnią. Teraz na tamborku mam metryczkę z misiami dla małego Natanka. Dzisiaj pokażę Wam co udało mi się do tej pory wyhaftować.
Haftuję głównie wieczorami, kiedy moje dziecię już śpi, dlatego przybywa mi tego misia po troszku.
I niestety kolejny raz muszę wyszywać w beżach i brązach cały obrazek. A ja tak lubię kolory :) Dlatego już nie mogę się doczekać tej Tęczowej Róży. Chyba muszę rozgraniczyć pracę na to co będę haftowała w tygodniu, a to co w weekend. Tym sposobem wilk będzie syty i owca cała.
A w następnym poście pochwalę się moimi skromnymi hafciarskimi zakupami.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem. Zachęciło mnie to do dalszej zabawy z dekupażem :)
Miłego tygodnia Kochani :)
Ale misiaczek, który się wyłania, tak słodko wygląda... Już mi się podoba.:)
OdpowiedzUsuńBędzie słodki misiaczek :) pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny hafcik powstaje. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękna metryczka się wyłania. Uroczy misio. :)
OdpowiedzUsuńOj tęczowa też mi miesza w głowie:)
OdpowiedzUsuńA słodki misiaczek zagościł na kanwie :)
OdpowiedzUsuń